Siejesz miłość czy nienawiść? Odpowiedzialność za to, jak stan w jakim jestem wpływa na innych.
To jaki jest twój stan osobisty, jest de facto sprawą publiczną. W sferze własnych emocji, samopoczucia, stanu energetycznego i duchowego powiedzenie „wolnoć Tomku w swoim domku” nie ma zastosowania. Cztery ściany lub pokerowa twarz, nie ukryją naszego stanu przed innymi. Chcąc nie chcąc wpływamy na siebie. To jak się masz, wpływa na to, jak ja się mają inni w kontakcie z tobą. Przyszło Ci do głowy, że jesteś odpowiedzialny nie tylko za to co robisz sobie, ale jak poprzez to, w jakim jesteś stanie, wpływasz na innych?
„Stres przekazywany przez innych wpływa na mózg w taki sam
sposób, jak stres przeżywany osobiście.” czytam w artykule Ty
się stresujesz, mój mózg (też) reaguje.A przecież nie tylko stres ze sobą współdzielimy! Może w człowieku zachodzą
inne procesy biologiczno-chemiczno-fizyczne niż te przebadane przez naukowców i
przytoczone w artykule, ale na pewno są odczuwalne fizycznie poprzez ciało i
psychicznie poprzez samopoczucie i swoją energetykę.
Odczuwamy się wzajemnie. Poprzez
powinowactwo energetyczno-duchowe tworzymy swoisty ludzki Internet. Z jednej
strony nasze człowiecze pola morficzne przenikają się. Ludzie, których mijamy w
autobusie, w pracy, w kawiarni, w centrum handlowym mogą czuć się lepiej lub
gorzej wskutek sąsiedztwa z naszą osobą. Tak jak i my przy nich. Z drugiej
strony tworzymy sieć połączeń pomiędzy poszczególnymi osobami. To jak się masz,
co przeżywasz, jak sobie z tym radzisz wpływa na osoby z Tobą związane. Tak jak
i one wpływają na Ciebie. Połączenia te są niewidoczne gołym okiem, ale działają
i to bardzo sprawnie. To więzi. Więcej o więziach napiszę w innym poście, a
teraz wrócę do dzielenia się z innymi swoim stanem.
„Czytamy” stany psychiczne, emocjonalne,
energetyczne, duchowe drugiej osoby. Pobolewa mnie głowa przy osobie, która jest obrażona, niezadowolona,
lekko nieprzytomna od kołowrotu myśli krążących wokół osoby, która nadepnęła
jej na odcisk. Robi mi się słabo po jakimś czasie przebywania w szpitalu – jako
zdrowy odwiedzający. Podobnie jest w miejscach, gdzie przetaczają się tłumy
ludzi, na przykład centra handlowe. Mdli mnie przy kimś, kto jest w kiepskiej
formie energetycznej, bo jest na przykład przemęczony, niewyspany i do tego
„złapał doła”. Ciężko mi się oddycha przy koleżance, która przeżywa w sobie
kłótnię z chłopakiem i jest pełna frustracji, podczas spotkania ze mną.
Zarażamy :) Rozsiewamy
wokół stan, w jakim jesteśmy, czyli to, jak się właśnie mamy.
Ale bywa, że nadmiar emocji, których nie
potrafimy, nie jesteśmy w stanie lub nie mamy ochoty przeżywać, ale są naszym
udziałem, ulewają nam się. Jak się zapewne domyślasz, możesz zostać zalanym cudzymi
emocjami. I pewnie sam nie raz zalałeś nimi otoczenie. Nasz stan, by przelewać się na innych, nie potrzebuje osobistego kontaktu,
dotyku, konkretnej relacji. Wystarczy skierować uwagę na daną sytuację i
związaną z nią osoby. W ten sposób możesz zarażać się podczas rozmowy
telefonicznej, oglądania wiadomości w telewizji, czytania wpisu na blogu czy
portalu społecznościowym. Za uwagą podąża nasza myśl, za myślą - energia. A
jakość tej energii zależy wprost od stanu w jakim się jest, uwikłań i dynamik,
które niesiemy i wreszcie doświadczanych ale nieprzeżytych emocji.
Zatem miło jest, gdy rozsiewamy stan wywołujący w odbiorcy spokój,
radość, lekkość, życzliwość, współczucie. Ale bywa, że to co siejemy potęguje
gniew, niepokój, lęk, depresję, nienawiść, mściwość, szaleństwo.
Cóż, Ludzie
i Świat reagują niezwykle adekwatnie do tego co rozsiewamy, choć czas zbiorów
często przychodzi nieco później, i bywa, że już w innej odsłonie. No to co siejesz? Miłość czy nienawiść?
Odpowiedzialność? Ale o co chodzi?
Masz swoją własna odpowiedzialność za swój
stan i poprzez to swój wpływ na otoczenie.
Warto po przebudzeniu dać sobie chwilę i zarejestrować
swoje pierwsze myśli oraz odczucia płynące z ciała. To pierwsza informacja jaką
uzyskasz odnośnie swojego stanu, przekonań i nastawienia do życia. Stanu w
jakim faktycznie jesteś, a nie jakiego byś sobie życzył i najchętniej
wyczarował – przy pomocy kawy i zaklęcia: nie jest tak źle, zaraz się pozbieram
i będę radosny! - zaglądając w lustro smutnymi oczami.
Autentyczność wzmacnia
naszą uważność, obecność w tu i teraz oraz poszerza świadomość tego, co może
przynieść życie przez różne sytuacje życiowe tego dnia. Świadomość w jakim jest
się stanie i – szczególnie, jeśli nie jesteśmy w dobrej kondycji – jak to może
wpłynąć na otoczenie, na jakość mojej pracy, na moje stawianie się w życiu,
służy przytomnieniu i paradoksalnie, poprawia relacje, pomaga przeżywać
sytuacje, co w efekcie skutecznie je zakańcza, przenosi do przeszłości.
Przyjęcie swojej odpowiedzialności to wewnętrzna siła i na swój sposób godność
wystania w tym co i jak robimy (lub nie robimy… to też pewna forma działania) –
ze wszystkimi skutkami jakie przyjdą. A jednak pomimo korzyści z odpowiedzialnego życia, przyjęcie odpowiedzialności za swój wpływ na ludzi i świat nie zawsze jest czymś oczywistym.
Z jednej strony przyjmowanie swojej
odpowiedzialności może wydać się... obciążające a nawet wkurzające. Niewinność bywa wygodna. To na swój sposób postawienie siebie jako pępka świata i skupienie na sobie swojej uwagi. Ja, mnie, moje... Mało, że się czuję fatalnie, ciśnienie
mnie rozwala, robię co potrafię, by się oczyścić i NIC! (co już samo przez się jest frustrujące) – to jeszcze mam być
odpowiedzialny, że jakiś Pan Klient będzie się czuł gorzej w czasie rozmowy ze
mną? Albo, że moje wystąpienie na zebraniu w pracy nie będzie mega energetyczne
i część słuchaczy trochę będzie „przysypiać” na niższej energii? A niech sobie inni sami radzą! Po mnie choćby potop! (z tym co im robię...) Łatwo tu popaść w przekonanie, że skoro mnie dotknęły trudne sytuacje to teraz zasługuję na specjalne traktowanie, taryfę ulgową.
Z drugiej strony może pojawić się skrajnie inna postawa. Problemem staje się nie to, czego nie potrafisz zrobić, tylko to, że… nie chcesz niczego zrobić, nie chcesz zmiany. I najczęściej jeszcze nie chcesz się do tego przyznać. Jest ci wygodniej na ofiarę, na uwikłanie, na obciążenia karmiczne. Może być tak, że twój osobisty ruch (czyli twoja dynamika) to zachwyt cierpieniem, za które obiecano nagrodę. I
cierpiętniczo pięknie męczysz się ze sobą w życiu. A po drodze męczysz innych i własne życie. Albo jesteś w ruchu unikania konsekwencji - postrzeganych jako kara - swoich
wcześniejszych decyzji. I w efekcie nie dopuszczasz do siebie nawet skrawka
myśli, że masz się, tak jak się masz, bo sam do tego dopuściłeś, na przykład
myślą, słowem, zaniedbaniem, wyborem, nie stawianiem się w swoich sprawach. Twój stan dotyka to nie tylko ciebie, twojego ciała, psychiki, energetyki ale i innych osób, którym przyszło być z tobą. Może i nie chcesz zmiany dla siebie i pozostawianie w swoim obecnym ruchu jest twoim wyborem, ale przyjmuj swoją odpowiedzialność jak tą postawą wpływasz na innych...
Bywa, że trudność w rozpoznaniu i tym samym przyjęciu swojej odpowiedzialności to dynamika Rodowa - wtedy warto sięgnąć po wsparcie kogoś z zewnątrz, na przykład skorzystać z warsztatu Ustawień Systemowych-Rodowych.
Dla każdego, kto przyjmuje swoją odpowiedzialność, a choćby staje do jej przyjęcia, jest to ruch do przodu po
Drodze Życia. Stajemy się w tym wewnętrznie silniejsi i przytomniejsi. A bicie
się w piersi w poczuciu winy, zaprzeczanie swoim wpływom, usprawiedliwianie swoich myśli, postawy, działania lub atakowanie samego siebie lub
innych w odwecie za własne emocje – to ślepa uliczka lub wręcz manowce. Wybór należy do każdego z nas: każdy chodzi własnymi drogami.
Ludzie dzielą się na dwie grupy. Pierwsza, do której należy około 80%, to ludzie żyjący wyłącznie przeszłością , zapatrzeni we wszystkie złe rzeczy, które kiedyś im się zdarzyły i szukający kogoś, kogo można za taki stan rzeczy obwinić. Druga to pozostała część populacji (20%), która dzisiaj czyni starania, aby jutro było lepsze. Ta grupa kreatywnie działa i planuje, nie w oparciu o to co było, tylko o to, co chce, żeby się ziściło. (Braian Tracy)
Jeśli jednak chcesz zmieniać
jakość życia, wychodzić z pozycji ofiary i porządkować sobie pole
odpowiedzialności w innych przestrzeniach życia – zacznij od pewnej praktyki
porannej. Przeznacz kilka minut przed wyjściem z domu lub rozpoczęciem
codziennych czynności. Pogadaj przez chwilę ze sobą :)
Proponuję ci „Poranne pytania" o swój własny stan - to pomaga przypomnieć sobie o własnym wpływie za to jak się mam w sobie i ze sobą:
- jak ja się dzisiaj mam? (ciało)
- co czuję? (emocje)
- co myślę? o czym pierwszym pomyślałem? (myśli)
- co mówię? jakimi słowami wyraziłem swój stan, swoją myśl? (słowa)
- co bym najchętniej w związku z tym zrobił (lub nie zrobił)? (działanie)
Jeśli odpowiedź wskazuje na tzw. „kiepski stan”, nie odpuszczaj i pytaj dalej:
- czy jestem w stanie przeżyć tę emocję, rozwiązać sytuację, zaplanować coś konstruktywnie, zrobić coś - co ją zmieni?
- czy jestem w stanie zmienić sposób myślenia i mówienia?
- czy w ogóle chce mi się coś z tym zrobić? jeśli nie jesteś w stanie niczego zmienić lub zwyczajnie nie chce ci się tego zrobić to upewnij się na ile utrzymasz ten stan, myśli i emocje przy sobie? (chodzi tu przede wszystkim o zalanie swoimi emocjami innych nie utrzymując ciśnienia np. obwinianiem, użalaniem się, wyżywaniem się, unikaniem kontaktu i rozmowy itp. to też angażuje innych w nasze sprawy i naszą osobę)
Oczywiście dla przyjemnego stanu nie ma potrzeby
niczego zmieniać, bo kiedy tryskasz radością, to raczej miło, gdy radością
zarazisz innych. No, chyba, że masz sadystyczne poczucie humoru i kiedy ty „radośnie
żartujesz”, innych to… poniża lub rani. Ale to tobie pozostawiam określenie
swojego stanu i tego jak go postrzegasz.
OK. Zdajesz sobie sprawę, w jakim stanie jesteś. Zaczyna się twoja uważność. Pogłębia obecność w tu i teraz. Teraz czas na uświadomienie sobie potencjalnego wpływu na innych. Pomogą w tym kolejne pytania:
- z kim będę miał dzisiaj kontakt?
- czym podzielisz z nimi: swoim apetytem na życie, spokojem a może oddasz porcję narzekania i niezadowolenia?
- jak to wpłynie na te osoby i na jakość naszego kontaktu, spotkania, pracy?
- jak się będą mieli po kontakcie z tobą?
- czy będąc w takim stanie w jakim jesteś (robiąc coś/ nie robiąc niczego) będziesz pracował na 100% swoich możliwości i umiejętności, dasz z siebie wszystko?
Z czasem ten proces przechodzimy niemalże
automatycznie. Nie tylko rano, ale we wszystkich sytuacjach o rożnych porach dnia lub nocy. Uznanie swojego
stanu i nastawienia z jakim ruszasz do ludzi, to pierwszy krok, do przyjęcia
własnej odpowiedzialności. Za to jak się masz, co wysyłasz innym i jak to na
nich wpływa. Przestajesz być bezwolną osobą, która biernie uczestniczy w tym,
dokąd niesie życie. Zaczynasz płynąć w kierunku, który sam wytyczasz.
I tu zaczyna się świadome
stawianie się w życiu. A stawianie lub niestawianie się w życiu ma wiele
wspólnego z sytuacjami, które tworzą ukryte dynamiki i uwikłania. Ale o tym w
następnym wpisie.
Małgorzata IRI Jakubowska
USTAWIENIA SYSTEMOWE
dla MADARY AM Adam Muzyka
www.madaryam.pl
Warsztaty Ustawień Systemowych-Rodowych, Flesz, Konsultacje i ustawienia indywidualne
________________________________________________________________________
Komentarze
Prześlij komentarz