..."jak z krzyża zdjęta" i inne przekonania religijne

Dzień dobry! Dawno tu nic nie publikowałam. Oj, dawno! Po tak długiej nieobecności chciałam ambitnie czymś czymś błysnąć. Dowcipem, ciętą ripostą, ciekawym podsumowaniem warsztatu. Albo choćby wypoczętą twarzą i promiennym uśmiechem.
I co?
Na pytanie „jak się czujesz po dwóch mega dużych i intensywnych warsztatach? (Jestem Kobietą i ZSRR, czyli Związki Par Seksualność Rodzina Religia) pierwsze co wypadło z mojej głowy to:
...jak Z KRZYŻA ZDJĘTA!
Bomba! Ręce mi opadły…
JA, która współprowadziłam warsztat ZSRR, u mnie takie słowa? - zdziwiłam się.
No właśnie… to niby tylko słowa, ale...
jaki obraz za tymi słowami dla mnie stoi?
chwalę się czy żalę, że tak „pięknie” cierpię?
Komu ma służyć to moje cierpienie? Czy jest konieczne? Co ma zmienić? Co przynieść?
I to kosztem Człowieka, którego uśmiercają w okrutny sposób, i składają Bogu w ofierze, niemalże dzień w dzień, przez ostatnie 1500 lat? Przecież tym dramatyzowaniem w symbolice krzyża, przykładam do tego procederu rękę.
Ledwo co zakończyliśmy warsztat zwany roboczo „ZSRR” - Związki par Seksualność Rodzina Religia. Pracowaliśmy na nim z wpływem przekonań religijnych na nasze życie.
A jako prowadząca, z taką wiedzą i świadomością jaką mam, mogłabym już wypaść z roli cierpiętnicy i zostawić Jezusa w spokoju. Ach te, oczekiwania… Prowadzą do tylu rozczarowań… i się rozczarowałam.
W tym momencie upadła moja iluzja na bycia dobrą, perfekcyjną i idealną prowadzącą warsztaty Ustawień Systemowych. Podobnie jak iluzje tego, że można być lepszym od innych, bo jest się bardziej świadomym, doświadczonym, a przede wszystkim pozbawionym pewnych wad, złych cech i innych niepożądanych zachowań. Odezwało się moje osobiste Piekło i Niebo. O poczułam echo wielu Rodowych podziałów na święte i potępione...
Zrobiło mi się głupio.
Dlaczego więc zdecydowałam pokazać Ci się od tej strony?
Zobacz na moim przykładzie działanie i siłę przekonań religijnych. 
Przekonania religijne działają. Niepostrzeżenie ale skutecznie.
Pozornie niewinnie.
Zdradza je słowo, które wymyka się spod kontroli Świadomości.
Wymyka się z Podświadomości. Tu siedzą twoje nawyki postępowania, myślenia, powtarzane od lat, wypracowane przez Pokolenia. Tu siedzi moje cierpiętnictwo.
Nie wymagaj ode mnie „idealności”, bo wystarczy, że ja sama tego wymagam od siebie. Wystarczająca o-presja! Mam swoje do przeżycia, zmieniam się jak i Ty. A z iluzją aureoli świętej i misją czynienia dobra w świecie, może mi się pomylić, i odlecę w jakąś ideologię, by rozsiąść się po prawicy ojca i próbować cię zbawić od twojego życia. A dobrze mi jest, gdy trzymam się swojej człowieczej strony – dystans do siebie i poczucie humoru w tym pomaga 
Dostrzeżenie swoich słów i tego czym mogą być wysycone – to nierzadko pierwszy krok by wyjść z ruchu wzmacniania swoją energią życiową kolejnych ideologii.
Jaki jeszcze ruch pojawia się wzmacniany falą przekonań religijnych?
JA za Ciebie. (mamo, tato, dziadku…)
TY za mnie.(poświęć się drogie dziecko)
Moje cierpienie może zmienić twój Los. Będę chorować za ciebie. Bo lepiej ja niż Ty...
Moja śmierć może odsunąć od ciebie konsekwencje tego co zrobiłeś/ robisz...
Więc składam ofiarę.
Wikłam się w Losy i sprawy Rodziców lub innych członków Rodu.
Jak ten ruch może się przejawić?
  • Nie zachodzę w ciążę, nawet nie mogę stworzyć związku, by założyć rodzinę – bo wiele kobiet w moim Rodzie przeklinano „w bólu rodzić będziesz”. Ból miał być karą boską za radość i przyjemność zbliżenia i poczęcia. A ja niosę ich strach, by klątwa w końcu mogła stracić swoją moc.
  • Nie wiem czemu, ale zmieniam swoje zachowanie wobec ciebie po ślubie – bo małżeństwo przez pokolenia było kontraktem zapewniającym przeżycie lub bogactwo, bez miejsca na miłość i pożądanie. Więc i ja tak samo się wiążę, by w końcu Miłość mogła być obecna w związkach.
  • Doświadczyłam „złego dotyku” – bo wielu bogobojnych odsuwało od siebie swoje pragnienia, podniecenia, pożądania i orgazmy ze strachu przed grzechem i karą bożą swojego Srogiego Boga.
  • Dziecko umarło mi na rękach, niedługo po porodzie... – tak jak i wielu kobietom przede mną, bowiem przez pokolenia pielęgnowano ideał matki – matki boskiej boleściwej. Tej, która cierpiała, gdy pod krzyżem trzymała ciało martwego syna. Idealne dziecko… Jezus. Martwe dziecko...
  • Kobieta może być wolna tylko na trzy metry łańcucha do kuchni. A najlepiej jakby się garami zajęła - oczywiście dzisiaj „gary” śmiało mogą być mentalnym ograniczeniem wolności i odebraniem równości kobietom, córkom, wnuczkom. Przekonanie płynące przez z pewnego mitu i dogmatu o Adamie i Ewie z żebra Adama, stworzonej by służyć mężczyźnie. Czy przypadkiem walka z tym stereotypem ról kobiecych i męskich nie wzmacnia podziałów i konfliktu damsko-męskiego?
  • Kocham żonę, ale od kiedy zaszła w ciążę, już mnie tak nie pociąga, za to zaczęły mnie kręcić inne kobiety. Co mi się stało? – twoja kobieta stała się matką a dla wielu pokoleń matka oznaczała istotę aseksualną. Matka Boska i… seks??? a matki miały być boskie... jesteś lojalnym członkiem swojego Rodu i posłusznie przestrzegasz akurat tego przekonania…
  • Kocham bliźniego jak siebie samego, a że siebie nienawidzę to i innym nie żałuję – jako spadkobierca prawa mojżeszowego i wielu wojen religijnych, mogę nienawidzić wroga i tę nienawiść pielęgnować w sobie samym. W końcu trauma rodzi traumę i konieczność odtwarzania traumatyzujących okoliczności. No i sprawiedliwości musi stać się zadość. Zatem walka trwa....

Przykłady wpływu przekonań religijnych, mniej lub bardziej dotkliwe przejawiających się w codziennym życiu, można mnożyć.
Nie sposób opisać wszystkich zaplotów.
Moja refleksja powarsztatowa?
Przestać analizować intensywnie: kto zaczął?
Nie chodzi o odgrzebywanie grzechów i rozliczanie przeszłości.
Ważne jest to, co możesz zrobić z tym co zastałeś - od tego momentu.
Z TAK do tego co było i jest.
Możesz – podobnie jak ja – zwrócić uwagę na swoje słowa i ich energetykę czy przekonanie o nieomylności autorytetów wszelkiej maści. Zauważyć nieludzkie przedłużanie cierpienia, choćby poprzez tłumienie i unikanie przeżywania bólu.
Trauma rodzi traumę…
I możesz żyć., za tego życia. Pomimo tego, co zrobiłeś. I właśnie dlatego, że to się stało. W realiach ziemskiego i prawdopodobnie jedynego takiego życia jakie teraz żyjesz.
Wiem, wiem, wiem…
to prosto brzmi, ale nie zawsze jest takie proste do wykonania.
Ja się jednak nie poddaję. Uparta jestem.
A ty?
Pozdrawiam
Małgorzata IRI Jakubowska

Komentarze