Odpowiedzialność człowieka wobec pszczoły


Wpadła przez okno i bezceremonialnie skontaktowała mnie z moim człowieczeństwem. Jestem CZŁOWIEKIEM? Jestem. To mam swoją ODPOWIEDZIALNOŚĆ za to, jak się mają PSZCZOŁY - z nami, ludźmi.
🐝🐝🐝
Zatopiłam zęby w dorodnej gruszce. Chrupnęła soczyście, aż miło! I wtedy przez otwarte okno wpadła do pokoju ona – przedstawicielka zagrożonego gatunku. PSZCZOŁA. Patrzyłam jak lata od ściany do ściany. Trudno mi uwierzyć, że być może doczekam czasów, gdy z pędzlem w ręku – zamiast na Vedic ART – będę pędzić do sadu, by tam ręcznie zapylać owocowe drzewka. Zresztą… w chinach w powiecie Hanyuan w Syczuanie, już od lat, ręczne zapylanie kwitnących grusz jest tańsze niż... wynajem pszczół. Bo pszczoły w tamtym regionie wyginęły. 
A w Polsce podobno w każdej sekundzie ginie ponad 100 pszczół

Kiedy pierwszy raz zobaczyłam bilbord z pszczołą jako gatunkiem zagrożonym wyginięciem, to mi się to przez dłuższą chwilę mózg gotował. Jak to? To żart?
Pszczoła ma wyginąć, ta pszczoła, która jest od… zawsze? Odkąd pamiętam, w moim zawsze, były ogrody, łąki, pola, lasy. I brzęczące powietrze…
Kiedyś pszczoła budziła we mnie strach – bo użądli! I żądliła, a dziecięca ręka puchła jak bania. Dorastałam i uczyłam się, że dla mnie użądlenie jest tymczasowym bólem – dla pszczoły oznacza śmierć… więc może ona aż tak nie rwie się do tego żądlenia? i przestałam histeryzować w pobliżu pszczoły, machać desperacko łapami. I pszczoły „zrobiły się” spokojniejsze w moim towarzystwie. Nawet jeśli podlatują to pokręcą się chwilę, sprawdzą czy jest coś do ogarnięcia i... odlatują. Pokój! Nastało między nami nowe współistnienie. Ot, skończyłam brać pszczoły do własnej gry pod tytułem „sprawca udający ofiarę”.
Jak dotąd to dobrze działa 
I teraz ta pszczoła może wyginąć?
Nie wierzę, że to się dzieje! Ale to się właśnie dzieje…
to jest FAKT, nasza rzeczywistość.
🐝🐝🐝
Nawet nie zauważyłam, kiedy PSZCZOŁĄ przysiadła na parapecie. Wyglądała na zmęczoną, ledwo się ruszała. Może jest głodna? Przyniosłam jej spodek z miodem. Pojadła. Pokręciła czułkami, znalazła sobie miejsce na odpoczynek. Tę noc przenocowała u mnie. 
Było mi trochę głupio w tym spotkaniu oko w oko z przedstawicielem ginącego gatunku.
Bo co mogłam jej powiedzieć? Przepraszam? - brzmi słabo
Ludzie wybijają pszczoły – chemią, uprawami monokulturowymi, odchwaszczaniem. Coraz więcej iglaków i przystrzyżonych trawników, coraz mniej miododajnych łąk, klombów i doniczek. Rolnicy skarżą się na suszę, pszczelarze na kryzys, media straszą globalnym ociepleniem, internet manipulacjami polityków i koncernów. Niby mogłabym walczyć z koncernami, globalnymi producentami żywności i ich metodami, tyle że taka walka zasili moją energią to, z czym walczę. Kółko się zamyka. Co ja mogę?! 
W pierwszym odruchu chciałam powiedzieć tej pszczole, że ja to nie przykładam ręki do ich wyginięcia, bo… nie opryskuję chemią pól, nawet nie mam balkonu, kwiaty w ogrodzie podlewam, przelatujących nad kawą pszczół nie zabijam gazetą, a miód kupuję tylko z lokalnych pasiek.
Chciałam to powiedzieć, ALE… nie potrafiłam. 
Mogłam przed tą pszczołą odegrać ludzkiego bohatera o czystych rękach, bo kiedyś tam kwiaty na balkonie dla pszczół w mieście posadziłam, a teraz tą miodem poczęstowałam.
Mogłam, ALE… nie tym razem.
Przecież jestem CZŁOWIEKIEM, należę do gatunku, który utrudnia pszczołom życie na Ziemi. Ludzie przyczyniają się do wzrostu zagrożenia wyginięcia Pszczół. Istnieje MOJA ODPOWIEDZIALNOŚĆ „pojedynczego ludzia” , z pola odpowiedzialności jednego gatunku wobec drugiego…
Ludzi wobec pszczół... Człowieka wobec pszczoły...
🐝🐝🐝

Jestem z Tych, którzy Wam to robią. Przykro mi...

🐝🐝🐝
Podobno to Albert Einstein powiedział:
„Pszczoła jest podstawą życia na Ziemi, a gdy nie ma pszczół nie ma też pożywienia dla człowieka. Jeżeli wyginą pszczoły, ludzkość przeżyje jeszcze tylko cztery lata!”
Hmm… Czy wyginiemy?
Postęp techniczny, dłubanie w genach, łączenie mózgu z komputerem, mogą nam zapewnić możliwość przetrwania jako gatunku. Choć pewnie zmienimy się. 
Jacy staniemy się – MY, LUDZIE – bez pszczół?
Jakimi będziemy istotami?
Lubię gruszki zerwane z drzew, dojrzewające w słońcu, z kwiatów wcześniej zapylonych przez owady. Czy przyjdzie nam po tych zmianach smakować gruszki wyprodukowane w laboratoriach?
🐝🐝🐝
Przyjmuję swoją odpowiedzialność. JA człowiek.
Wiosną stworzę doniczkę z kwiatami, które lubią pszczoły. Może nawet zrobię poidełko, by mogły odpocząć. A tymczasem przyniosę ziółka na kuchenny parapet. Podobno tymianek czy bazylia, gdy zakwitną, wpadają w oko małym zapylaczom. 
Nie wiem czy to wystarczy, by odmienić los pszczół na Ziemi. Nie wiem nawet czy w ogóle można ich los odmienić – są przecież Siły i ruchy dużo większe od nas i naszych chęci, ALE...
Coś jednak mogę. Nie rezygnuję ze swojej osobistej władzy i mocy. Fala jest morzem, a ja… właśnie robię małą falę w relacji ludzie-pszczoły. Ważne, by zacząć.
A ja właśnie zaczęłam 

Komentarze